Właściwie całe życie jestem związany z ziemią wieluńską. Zaczęło się, gdy nie miałem jeszcze roku. Rodzice szukali miejsca na wakacje i mamę urzekł dom stojący tuż pod lasem nad Wartą. Mimo, że nie było żadnych wygód, nawet prądu, rodzice bez wahania wynajęli od gospodarzy izbę, w której mama spędziła trzy miesiące sama z małym, w dodatku bardzo płaczliwym dzieckiem. O ojca w tym samym czasie upomniało się Ludowe Wojsko Polskie i wysłało w okolice Jeleniej Góry. Do mamy przyjechał tylko raz, na ówczesne święto 22 lipca, gdy pluton taty przekonał majora do udzielenia podkomendnym urlopu (przekonanie polegało na zakupieniu obywatelowi majorowi stosownego dywanu).
W dzieciństwie było jeszcze wiele pięknych wakacji na ziemi wieluńskiej, aż wreszcie, gdy upadł komunizm, rodzice nabyli podupadłe gospodarstwo wiejskie, wyremontowali i przeznaczyli je na swoją letnią rezydencję. Na Wieś przyjeżdżam kilka razy do roku i chociaż leży ona tylko 25 kilometrów od Wielunia, to w samym mieście bywam niezmiernie rzadko. Postanowiłem, to zaniedbanie nadrobić…
Wieluń – początki
Legenda głosi, że nazwa miasta wzięła się ze zniekształcenia słowa jeleń. W okolicznych lasach polował niegdyś książę kaliski Władysław Odonic, niezwykle romantycznie zwany Plwaczem. Zranił ci on jelenia i ścigając broczące posoką zwierzę wpadł na polanę, gdzie natknął się na Baranka Bożego z chorągwią i kielichem krwi. Bogobojny książę w miejscu spotkania wzniósł kapliczkę, wokół której rozwinęła się osada, a potem gród. Legenda, jakich wiele, każde starsze miasto ma podobną. Jestem ciekaw, co ci książęta łykali na polowaniach, że potem mieli takie wizje… Historycy z mniej bujną wyobraźnią twierdzą jednak, że nazwa miasta pochodzi od słowiańskiego słowa vel, oznaczającego po prostu teren podmokły.
Ponieważ Wieluń był miastem pogranicza, Kazimierz Wielki kazał otoczyć go murami. Wzniósł też zamek, w którym 200 lat później przez krótki czas więziony był pretendent do tronu polskiego, arcyksiążę Maksymilian Habsburg, gdy dostał się do niewoli, po sromotnej klęsce poniesionej w 1588 r. pod Byczyną. Wieluń w 1424 roku wsławił się jeszcze edyktem skierowanym przeciwko husytom, a wydanym przez Władysława Jagiełłę. Poza tymi epizodami, Wieluń znaczniejszej roli w historii nie odegrał, chociaż przez miasto przetoczyło się kilka wrogich najazdów i parę swojskich pożarów. Aż przyszedł wczesny poranek 1 września 1939 roku…
Wieluń – pierwsza ofiara II wojny
Chociaż Wieluń w 1939 r. był miastem przygranicznym, to nie miał znaczenia ani strategicznego, ani militarnego. W okolicy nie stacjonowały żadne oddziały wojskowe. Jednak został wybrany na cel wojsk Luftwaffe, które obróciły miasto w ruinę. Nie oszczędzono niczego, nawet szpitala wyraźnie oznaczonego czerwonym krzyżem. W wyniku bombardowania miasto zostało zniszczone w 75%, a zabytkowe centrum w 90%. Rok później Niemcy wysadzili w powietrze najcenniejszy zabytek Wielunia – kościół farny.
Gdy dzisiaj pomstujemy na muzułmanów z Państwa Islamskiego, pamiętajmy, że jeszcze nie tak dawno identycznie zachowywali się przedstawiciele europejskiego narodu wychowanego w tysiącletniej kulturze chrześcijańskiej.
Współczesny Wieluń
Na początku XXI stulecia dokonano odkrycia, że w okolicach Wielunia przebiegał szlak bursztynowy. Na tej tradycji postanowiono budować współczesną tożsamość miasta. Coroczne huczne obchody Święta Bursztynu miały miejsce w pierwszej połowie sierpnia. Uznałem, że takiemu świętu warto przyjrzeć się świętu z bliska, lecz nie znałem dokładnej daty. Internet też nie pomógł. Zadzwoniłem więc na Informację Turystyczną. Smutny głos obwieścił, że święto nie jest już organizowane. Co jest takiego w małych miastach, że ciekawe inicjatywy masowo wymierają?
Wieluń – bazar
W każdy piątek w Wieluniu odbywa się targ. Naprawdę duży targ. Stoiska zajmują ogromną przestrzeń. Chociaż okolice Wielunia słyną z upraw warzyw i owoców, na targu nie sprzedaje się ich wiele. Króluje produkcja rzemieślniczo-przemysłowa. Buty, bielizna, rowery, meble i hektary innych stoisk. Jeżeli lubisz takie klimaty, koniecznie zaplanuj wizytę w Wieluniu w piątek.
Wieluń – spacer szlakiem zabytków
Najpierw targ, potem zwiedzanie, typowa wycieczka człowieka wychowanego w kulturze konsumpcyjnej. Stare Miasto, zajmuje niewielki obszar, można je obejść spacerkiem, nie męcząc się przy tym zbytnio. Najciekawszym i najładniejszym zabytkiem jest gotycka Brama Krakowska z dobudowanym do niej klasycystycznym ratuszem. W pobliżu zachował się najdłuższy odcinek murów miejskich zakończony basztą Męczarnia, gdzie kiedyś urzędował kat. Z drugiej strony rozciąga się park z klasycystycznym pałacem wzniesionym w XIX wieku na pozostałościach dawnego zamku.
Na drugim krańcu starówki, obok najstarszego w Wieluniu, gotycko-barokowego kościoła Bożego Ciała, już w czasach współczesnych, postawiono kolejny kicz, czyli rzeźbę przedstawiającą Jana Pawła II. Czy w Polsce istnieje chociaż jeden pomnik papieża, który nie przypomina najkoszmarniejszej odpustowej tandety i nie budzi uczucia litości nad kompletnym beztalenciem rzeźbiarza?
Co jeszcze można zobaczyć w Wieluniu? Przestronny rynek, pozostałości zburzonej przez hitlerowców fary oraz Muzeum Ziemi Wieluńskiej mieszczące się w zabudowaniach pobernardyńskiego zespołu klasztornego. Ciekawą inicjatywą wydają się być Krzesła Jednego Wiersza, ustawione w kilku punktach starego miasta. Szkoda, że tylko na jednym z nich, tym najbliższym ratusza, zachował się wiersz do przeczytania. Niestety, w zwiedzaniu nie można liczyć na wsparcie ośrodka informacji turystycznej – w połowie sierpnia był zamknięty na głucho.
Wieluń nie jest miastem, do którego warto przyjechać specjalnie, lecz jeżeli jesteś w pobliżu i chcesz sobie zrobić godzinną przerwę w podróży, to polecam spacer po starym mieście. Możesz zakończyć go konsumpcją lodów w Bezie Krówce, bardzo popularnej także w Łodzi, lodziarni rzemieślniczej.
Polska drewniana
Chociaż Kazimierz Wielki otoczył Wieluń murami, to wydaje się, że na fortyfikacjach miejskich działalność króla, który zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, się wyczerpała. Najbliższe okolice Wielunia, to prawdziwe zagłębie zabytkowej architektury drewnianej. Bardzo cennej lecz w większości niedocenianej.
Zabytki drewniane ziemi wieluńskie są równie unikatowe, jak te w Małopolsce, tylko tam wytyczono i wypromowano szlak oraz zadbano o wpisanie na listę UNESCO, tutaj nikt sobie nimi głowy nie zawraca. A są wśród nich prawdziwe perły, określane jako:
Kościoły w stylu wieluńskim:
W Polsce drewniane zabytki z początku XVI wieku są ewenementem, a większość kościołów wieluńskich pochodzi z tego okresu. Zalicza się do nich świątynie w: Gaszynie, Kadłubie, Łaszewie, Popowicach, Wierzbiu, i Grębieniu.
Mnie osobiści najbardziej spodobały się dwa ostatnie. W Grębieniu koniecznie trzeba zobaczyć unikalne polichromie gotycko-renesansowe, a w Wierzbiu oryginalne wejścia na tak zwany ośli grzbiet.
Dwór i wiatrak
Typowy dwór szlachecki niemal każdemu kojarzy się z jego wersją klasycystyczną. Jednak kiedyś, do końca XVIII wieku w Rzeczpospolitej dominowały dwory alkierzowe. Alkierz, to kwadratowy lub prostokątny narożnik wystający poza obręb bryły budynku, nakryty odrębnym dachem. Budowa alkierzy wywodziła się z tradycji baszt obronnych. Niewiele takich zabytków przetrwało, jeden znajduje się w Ożarowie koło Wielunia.
W odnowionym dworze mieści się filia Muzeum Ziemi Wieluńskiej – Muzeum Wnętrz Dworskich. Poszczególne pomieszczenia zostały pieczołowicie odtworzone i zwiedzający odnoszą wrażenie, że odwiedzają miejsce, gdzie mieszkają ludzie, a nie placówkę muzealną.
Muzeum zarządza też odrestaurowanym wiatrakiem w pobliskim Kocilewie. Ostatni właściciel przekazał obiekt pod warunkiem, że nie zostanie on przeniesiony, dzięki temu można oglądać wiatrak w jego naturalnym otoczeniu. Zdecydowanie wolę takie zagospodarowanie zabytku, niż sztuczną, skansenową zbieraninę.
Podsumowanie
Ziemia wieluńska, nie jest znanym i popularnym regionem turystycznym, chociaż ma potencjał w postaci zabytków i pięknych krajobrazów. Ożarów, Grębień, Brama Krakowska w Wieluniu, to są miejsca, które szczególnie warto zobaczyć i które na pewno nie rozczarują.